niedziela, 23 lutego 2014

Poduchowa sowa

Miał być kot, ale materiał jakoś mi na niego nie pasował- toteż zaczęłam kombinować... Jak to zazwyczaj u mnie- coś planuję, zaczynam, a potem w trakcie pracy następuje zwrot. Zwykła starawa poszewka awansowała więc na sowę z filcowymi wstawkami i (nieudolnie) wyszytymi skrzydłami. 

Mała sesja foto:





















Sówka tak naprawdę jest poszewką zapinaną na zatrzaski; oto "wnętrzności" wypchane wypełnieniem z jakiejś ozdobnej poduszki:



Plan: coś, co potem wygląda zupełnie inaczej. Julian Tuwim



Choć szanse mam zerowe, to ostatniej chwili zgłaszam sowę na wyzwanie o tu:



6 komentarzy:

mirosek pisze...

No cóż, ha ha ha w 100% zgadzam się z Tuwimem :) Moje plany zawsze są takie jak napisał :)

Poszeweczka słodziutka.
Faktycznie , materiał na kota wydaje się być zbyt krzykliwy :))
Pozdrawiam.

Pawanna pisze...

Super sówka:) Ja też tak mam, że coś robię, a w międzyczasie wpadam na pomysł i wychodzi co innego:)Tak więc Julian miał rację:) Chyba i jemu tak się zdarzało:))) Pozdrawiam.

mojescrapowisko pisze...

No i mam pomysł. Do albumu, jaki robię na roczek, dorzucę sowę. Twoja mnie urzekła, jest taka przepełniona wiosną!

agajka pisze...

Mirosku, Aniu- jak miło wiedzieć, że nie jestem sama z tymi zmiennymi planami! Dzięki, dziewczyny.
Danusiu, jak mi miło! Dziękuję!

frezja pisze...

a dlaczego mowisz, ze szanse masz zerowe?!!! fantastyczna sowa!! wiecej wiary w siebie zycze :)) dzieki za udzial w naszej zabawie na blogu PWC :)

Marta Anita pisze...

A ja myślę, że kto byłby wyjątkowy w tych kolorach :)
Sowa jest urocza :)