Miał być kot, ale materiał jakoś mi na niego nie pasował- toteż zaczęłam kombinować... Jak to zazwyczaj u mnie- coś planuję, zaczynam, a potem w trakcie pracy następuje zwrot. Zwykła starawa poszewka awansowała więc na sowę z filcowymi wstawkami i (nieudolnie) wyszytymi skrzydłami.
Mała sesja foto:
Sówka tak naprawdę jest poszewką zapinaną na zatrzaski; oto "wnętrzności" wypchane wypełnieniem z jakiejś ozdobnej poduszki:
6 komentarzy:
No cóż, ha ha ha w 100% zgadzam się z Tuwimem :) Moje plany zawsze są takie jak napisał :)
Poszeweczka słodziutka.
Faktycznie , materiał na kota wydaje się być zbyt krzykliwy :))
Pozdrawiam.
Super sówka:) Ja też tak mam, że coś robię, a w międzyczasie wpadam na pomysł i wychodzi co innego:)Tak więc Julian miał rację:) Chyba i jemu tak się zdarzało:))) Pozdrawiam.
No i mam pomysł. Do albumu, jaki robię na roczek, dorzucę sowę. Twoja mnie urzekła, jest taka przepełniona wiosną!
Mirosku, Aniu- jak miło wiedzieć, że nie jestem sama z tymi zmiennymi planami! Dzięki, dziewczyny.
Danusiu, jak mi miło! Dziękuję!
a dlaczego mowisz, ze szanse masz zerowe?!!! fantastyczna sowa!! wiecej wiary w siebie zycze :)) dzieki za udzial w naszej zabawie na blogu PWC :)
A ja myślę, że kto byłby wyjątkowy w tych kolorach :)
Sowa jest urocza :)
Prześlij komentarz