Kupiłam sobie niedawno baleriny, ot zwykłe takie. Patrzyłam na nie, patrzyłam i... wymyśliłam, jak je lekko uszlachetnić. Kilka kawałków wstążek w dwóch odcieniach szarości, jedna czarna, trochę kleju szewskiego i voila!
Na razie mi się podobają, jak przestaną, to wymyślę coś nowego.
Kolejny zakup to bluzka w moim ukochanym niebieskim kolorze, ale z ohydnym złotym zamkiem na plecach. Przeszukałam Internet i wynalazłam pomysł, jak się ohydztwa pozbyć, a właściwie, jak je zakryć. Przydał mi się do tego niecały metr czarnej wstążki, z 15 centymetrów węższej, igła, nici i gotowe.
Wygrałam kiedyś parasol, niestety miał firmowe logo w białym kolorze. Można i z takim wyjść na ulicę, czemu nie, ale ja nie byłabym sobą, gdybym go "nie poprawiła". Logo udało mi się zmyć zmywaczem do paznokci, został jednak lekki ślad, toteż naszyłam w tym miejscu kwiaty z organzy z koralikowymi środkami.
Życie to ciągłe ulepszanie, doskonalenie samej siebie, dążenie do perfekcyjności. Iwona Sobolewska
5 komentarzy:
Znowu buciki wyczarowałaś!Masz nieziemskie pomysły, a parasolka też super, sama taką bym chciała:))) Ciągle zaskakujesz!
Bomba :) Buty wyglądają oryginalnie, zamka nie widać, a parasol na pewno jedyny taki na świecie :) Świetne przeróbki!
Pozdrawiam,
Asia
Masz zdolne rączki :) Wszystko potrafisz przerobić, ozdobić, ulepszyć - znakomicie, tylko pozazdrościć takiej zaradności i zdolności :)
Też mam takie sobie balerinki i podsunęłaś mi pomysł, żebym je polubiła :) Fajne pomysły zawsze są w cenie ! Pozdrawiam !
Pawannko, cieszę się, że mogę czymś zaskoczyć.
Asiu, dzięki!!!
Martuś- no odezwała się ta "niezaradna" :-P
MrÓ cieszę się!
Prześlij komentarz