Kilka dni bez dostępu do wirtualnego świata i człowiek zaczyna kombinować, co by tu zrobić (prócz czytania, jedzenia i oglądania filmów).
Leżała na półce otrzymana już dawno od kogoś stara skórzana spódnica ("Bo ty coś z niej zrobisz"), czekając na dobry moment. I taki chyba nadszedł.
Leżała na półce otrzymana już dawno od kogoś stara skórzana spódnica ("Bo ty coś z niej zrobisz"), czekając na dobry moment. I taki chyba nadszedł.
Potrzebowałam małej torebki, ale na tyle dużej, by zmieściła książkę, kalendarz, chusteczki, telefon... Oferta sklepowa nie do końca mnie zadowalała, więc postanowiłam uszyć sobie własną. I mam! Jedyny oryginalny szew znajduje się na samym spodzie mojego tworu, natomiast reszta to moje krzywawe czasem szycie- stąd skłute palce i krew, a i napocić się też musiałam. Gdzie się dało, kleiłam klejem szewskim. Wykorzystałam też starą niebieską torbę- zapięcie i podszewkę (która wymagała zmniejszenia).
Pasek mojej "nowej starej" torebki sztukowany z kawałków spódnicy.
Jak znajdę lepszy, to wymienię.
PS. Mój twór zgłaszam na wyzwanie u Asi pt. "Coś nowego", ponieważ pierwszy raz porwałam się na uszycie torebki.


PS. Mój twór zgłaszam na wyzwanie u Asi pt. "Coś nowego", ponieważ pierwszy raz porwałam się na uszycie torebki.