środa, 24 kwietnia 2013

Ulepszanie, poprawianie...

Kupiłam sobie niedawno baleriny, ot zwykłe takie. Patrzyłam na nie, patrzyłam i... wymyśliłam, jak je lekko uszlachetnić. Kilka kawałków wstążek w dwóch odcieniach szarości, jedna czarna, trochę kleju szewskiego i voila!
Na razie mi się podobają, jak przestaną, to wymyślę coś nowego.


Kolejny zakup to bluzka w moim ukochanym niebieskim kolorze, ale z ohydnym złotym zamkiem na plecach. Przeszukałam Internet i wynalazłam pomysł, jak się ohydztwa pozbyć, a właściwie, jak je zakryć. Przydał mi się do tego niecały metr czarnej wstążki, z 15 centymetrów węższej, igła, nici i gotowe.


Wygrałam kiedyś parasol, niestety miał firmowe logo w białym kolorze. Można i z takim wyjść na ulicę, czemu nie, ale ja nie byłabym sobą, gdybym go "nie poprawiła". Logo udało mi się zmyć zmywaczem do paznokci, został jednak lekki ślad, toteż naszyłam w tym miejscu kwiaty z organzy z koralikowymi środkami. 



Życie to ciągłe ulepszanie, doskonalenie samej siebie, dążenie do perfekcyjności. Iwona Sobolewska

wtorek, 2 kwietnia 2013

Bez powodu

Czy bezinteresownego dawania można się nauczyć, czy może jednak trzeba się z tą umiejętnością urodzić? Dla jakże wielu ludzi to zupełna abstrakcja, bo uważają, że wszystko się im należy i że życie polega tylko na braniu.
Mam szczęśliwie w swoim otoczeniu  kilka osób umiejących dawać. Nie myślę tu wcale o prezentach materialnych, bo podarować można uśmiech, zainteresowanie, pomoc... to niby niewiele, a jak cenne w zalewie egoizmu. Ja egoizmowi mówię stanowcze "nie", dlatego dziś dwa bezinteresowne prezenty- niespodzianki. Bo tak, bo lubię, bo fajnie...
Sutaszowy wisiorek...

i ramka na zdjęcie.
100% rękodzieła (oczywiście powstała z "niczego"- tektura, srebrna torebka prezentowa, papierki).



Trzeba umieć dawać nawet bez powodu, w przeciwnym bowiem razie traci się wprawę w dawaniu. Elias Canetti